Wszystkie zmiany, nawet te najbardziej upragnione,

mają w sobie coś z melancholii;

zostawiamy przecież za sobą część siebie;

musimy zakończyć jedno życie,

aby móc się narodzić w nowym wcieleniu.




wtorek, 6 kwietnia 2010

A bird in the hand is worth two in the bush

Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.
Tak mawiają. Nie powiem, bywa, że mają rację. Czekanie... jedni czekają i zyskują, drudzy czekają i zostają z niczym. A są tacy, co zyskują, oj tak!, jedynie siwe włosy i zmarszczki na twarzy. I sto milionów smutnych myśli, od których nie sposób się uwolnić.
Zawsze mamy jakiś wybór. Podejmowanie decyzji wiąże się z ogromnym ryzykiem - być może utracimy na zawsze coś, co mogło być dla nas lepsze? Coś, co pozwoliłoby nam uśmiechać się co dnia i z tym uśmiechem na twarzy patrzeć wstecz.
A co, jeśli zostanie nam tylko gorycz? Pustka? Tęsknota?
Podejmowanie decyzji nie jest łatwe. Każda z nich pozwala nam zarówno coś zyskać, jak i stracić.
Czy warto się spieszyć z dokonywaniem wyborów?
Nie wiem. Wiem tylko, że zawsze trzeba iść za głosem serca, nie rozsądku.  
Czasem warto poczekać, nawet jeśli to boli i zabija. W gorącej wodzie kąpani znacznie częściej umierają z żalu i tęsknoty za tym, co bezpowrotnie utracone...



Klin klinem...?
Czy aby na pewno ta metoda jest najlepszym sposobem na pozbycie się bezradności?
Czy nie jest tylko oszukiwaniem samego siebie? Oszukiwaniem innych?
Klin klinem - ucieczka od samotności, ucieczka przed strachem, ucieczka przed prawdą. 
Uciekają tchórze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz